
Akademia pana Kleksa
na podstawie powieści Jana Brzechwy
adaptacja: Emil Płoszajski
reżyseria: Agnieszka Płoszajska
scenografia: Michał Dracz
aranżacje piosenek: Przemysław Bartoś, Marcin Gałązka
choreografia: Michał Cyran
asystentka reżyserki: Magdalena Żulińska
obsada:
Ambroży Kleks | Krystian Wieczyński
Szpak Mateusz | Piotr Kłudka
Meluzyna/Król/animacja | Magdalena Żulińska
Filip Golarz/Nauczyciel/Królowa/animacja | Jakub Ehrlich
Piastunka/Asystentka Doktora Paj Chi Wo/animacja | Agnieszka Grzegorzewska
Piastunka/Asystentka Doktora Paj Chi Wo/animacja | Wioleta Karpowicz/Magdalena Gładysiewicz
obsada dziecięca:
Adaś | Matylda Krystaszek/Konrad Repiński
Alojzy | Konstancja Martin/Tymon Plata
Szpak Mateusz | Marianna Zawada
Doktor Paj Chi Wo | Emilia Stelmachowska/Julia Wojciechowska
Mały pan Kleks | Gabriela Sztejner/Aleksandra Polak
Akademia
Maja Gołębska/Rozalia Nowicka
Szymon Wierejko/Michał Trawicki
Miłosz Teterycz/Andrzej Bansleben
Emilia Stelmachowska/Julia Wojciechowska
Izabela Fadel/Wiktoria Tumasz
Łucja Łysoń/Barbara Papis
Szkoła/Wilki
Konstancja Martin/Tymon Plata
Gabriela Sztejner/Aleksandra Polak
Tola Wośko/Nadia Wicenbach
Eryk Lipski/Adam Kordowski
Hanna Kowalkowska/Antonina Skibicka
Dziewczynka z Zapałkami | Tola Wośko/Nadia Wicenbach
Meluzyni
Hanna Kowalkowska/Antonina Skibicka
Eryk Lipski/Adam Kordowski
Książę | Szymon Wierejko/Michał Trawicki
Premiera: 3 października 2020, Duża Scena Teatru Miniatura
Dla widzów od 6 lat
Spektakl jest grany w dwóch obsadach dziecięcych.
Czas trwania: 1 h 40 minut z przerwą.
Spektakl przygotowany w zespole składającym się z aktorów Miniatury i utalentowanych dzieci, które przeszły cykl warsztatów w teatrze z zakresu śpiewu, ruchu scenicznego i aktorstwa.
Pana Kleksa i jego Akademię znają chyba wszystkie dzieci w Polsce. Ten szalony i mądry jednocześnie nauczyciel najlepiej wie, jak uruchomić wyobraźnię swoich uczniów. A to ona przecież jest kluczem do szczęścia, bo pozwala spojrzeć na zwykłe rzeczy i znane sprawy w nowy, lepszy sposób.
Przekonuje się o tym Adaś Niezgódka, który trafia do Akademii z poczuciem, że ma „gliniane ręce” i niewielki z niego może być pożytek. Dzięki Kleksowi odkrywa potencjał, który drzemie w odważnym podążaniu za najdziwniejszymi nawet pomysłami, co daje mu wiarę w siebie i siłę, by iść własną drogą.
Własną drogą nie idzie za to Alojzy. To sztuczne „dziecko doskonałe”, zaprogramowane by bezkrytycznie realizować ideały swojego ojca, Filipa. Niszczy wszystko, co inne i „zmyślone”, czyli Kleksowi najdroższe, bo zamiast dziecięcej ciekawości jest wyposażony w sztywne założenia.
Towarzysząc Adasiowi w jego przygodzie, każdy widz – mały i duży – będzie miał okazję do zastanowienia się, czy przypadkiem nie zdarza mu się zachowywać jak robot. Pan Kleks inspiruje, by częściej pytać „co by było gdyby”, chociaż pewnie guzik o tym wiemy.
A co by było, gdyby zwykły guzik otwierał kolejne furtki do niezwykłych bajek, w których wszystko jest na niby? Wszystko prócz tego, co czujemy. Na szczęście.
Dla kogo jest ten spektakl? Dla każdego, nie ma ograniczeń wiekowych, obejrzą go z przyjemnością zarówno rodzice, jak i dzieci. Młodzi aktorzy śpiewają na żywo. Wielkie brawa dla Agnieszki i Emila Płoszajskich, którzy potrafili tak perfekcyjnie przygotować małych artystów. Autentyczność dzieci na scenie, ich widoczna radość pokazują, że magia świata teatru to coś, co zdecydowanie uruchamia dziecięcą wyobraźnię. Gorąco polecam ten spektakl.
Grażyna Antoniewicz, "Dziennik Bałtycki"Agnieszka i Emil Płoszajscy zbudowali fundamenty swojego przedstawienia z treści literackiego oryginału oraz z muzycznych wyimków filmowych adaptacji Akademii pana Kleksa z lat osiemdziesiątych (na marginesie – może się mylę, ale od tamtego czasu nie powstało nic, co odebrałoby dziełom Gradowskiego tytuł najlepszego polskiego filmu familijnego). Finalnie oglądamy więc w Miniaturze rodzaj gatunkowej hybrydy – bardzo udany mariaż teatru dramatycznego i musicalu. Swoiście „hybrydowa” jest wreszcie sama obsada Akademii pana Kleksa, bo na scenie oglądamy sześcioosobową ekipę aktorską Teatru Miniatura oraz czternastoosobową drużynę dziecięcych artystów. Tu warto wspomnieć, że Akademia pana Kleksa przygotowywana była aż dwanaście miesięcy (oczywiście prace wydłużyła również pandemia koronawirusa), a poprzedziły ją cieszące się ogromnym zainteresowaniem castingi, na drodze których z kilkuset chętnych do podjęcia aktorskiej przygody wybrano dwudziestosiedmioosobową grupę szczęśliwców (przedstawienie ma, co oczywiste, dwie obsady dziecięce). Ta odwaga w podjęciu pracy ze sporym (jak na teatr dla dzieci i młodzieży) i w dodatku w znacznej części początkującym zespołem, odwaga w przekraczaniu gatunkowych granic, wreszcie odwaga w zmierzeniu się z dwoma dziełami otoczonymi przez różne grupy wiekowe nadzwyczajnym sentymentem – naprawdę bardzo się opłaciła.
(...) Świat, który odkrywa przed nami czerwona kurtyna, błyskotliwie miesza w sobie literacki oryginał Brzechwy i muzyczne wątki z filmów Gradowskiego, dokładając do nich autorskie komentarze twórców przedstawienia. Te zaś wynikają z naprawdę wnikliwej lektury dzieła Brzechwy i składają się na bardzo inteligentną i przejmująco aktualną interpretację klasycznego utworu. Szczerze przyznaję – przedstawienie Miniatury zwróciło moją uwagę, chyba po raz pierwszy tak mocno, na to, co zazwyczaj umykało mi w opowieści o panu Kleksie i jego Akademii. Bo pod naporem wszystkich fantastycznych historii, które budują fabułę Akademii pana Kleksa, zatarło mi się fundamentalne dla rozumienia utworu pytanie: Dlaczego Adaś trafił do Akademii? Dlaczego trafił do TEJ akurat szkoły? Niby proste pytanie, prawda? Odpowiedź na nie, co bardzo wyraźnie pokazuje adaptacja Agnieszki Płoszajskiej, jest trudna, zwłaszcza dla dorosłych widzów. Trudna i smutna. Ale i bardzo potrzebna.
(...) Wszystkie te, naprawdę bardzo mądre i przemyślane interpretacyjnie, treści otacza (ale nie trywializuje, nie rozbraja ich powagi) gęsta aura dowcipu i autoironii. Twórcy spektaklu nie sięgają po literacką i filmową Akademię... w poddańczym przyklęku, wręcz przeciwnie. Mądrość opowieści Brzechwy, jej wieloznaczność przedstawiają z silnym zaznaczeniem własnej perspektywy i swoich odczytań, z których niekiedy z przyjemnością żartują. To wszystko ujawnia się oczywiście w konstrukcji poszczególnych scen, w pomysłach inscenizacyjnych, niekiedy naprawdę „szalonych” – jak w scenie ataku much czy tej, gdzie pan Kleks zmienia swój rozmiar. Nie chcę ich streszczać, bo bardzo nie chcę odbierać nikomu tej radości, zaskoczenia, ale i momentami niesamowitego wzruszenia, które tak skutecznie wytwarza w widzach ten spektakl. Na jego wielką wartość składają się jeszcze dwa składniki: aktorstwo i muzyka. To pierwsze jest wyśmienitą mieszanką talentu, doświadczenia i scenicznej świeżości. Bardzo dobrze z rolą Kleksa poradził sobie Krystian Wieczyński (zbudował bardzo interesującą teatralną alternatywę dla ikonicznej roli filmowej Piotra Fronczewskiego), świetnie wypadł Piotr Kłudka wcielający się w Mateusza (bardzo oryginalna i dowcipna interpretacja bohatera), równie dobrze ogląda się Jakuba Ehrliha w rolach Nauczyciela i demonicznego Filipa. Jeśli zaś chodzi o dziecięcych aktorów – za wielką pracę, skupienie na scenie, precyzję należą im się gromkie brawa, ale na te oklaski zasługuje oczywiście i sama reżyserka, która bezbłędnie poprowadziła najmłodszych aktorów swojego spektaklu, na czele z Matyldą Krystaszek w roli Adasia i Konstancją Martin w roli Alojzego. Z kolei warstwa muzyczna, którą poszczycić się tutaj mogą Przemysław Bartoś i Marcin Gałązka (aranżacja piosenek), stanowiąca bardzo istotną komunikacyjne i znaczeniowo przestrzeń spektaklu (do której bardzo dobrą choreografię zaproponował Michał Cyran), zachwyca nowymi wersjami kultowych utworów z filmów Gradowskiego
Anna Jazgarska, teatralny.pl